Deicide


Deicide, ostateczna talia możliwe najlepsza w całym Duel Masters. Jestem pewny że tych z was którzy jeszcze jej nie znają bardzo ona ciekawi.

Ale najpierw, etymologia nazwy. Została tak nazwana przeze mnie. Deicide to słowo będące połączniem Dei od Deus - Z łaciny Bóg, oraz Cide - Czyli angielski odpowiednik polskiego "Bójstwo". Wiecie, Suicide - Samobójstwo, Homicide - Ludobójstwo itp. Oznacza więc ono "Zamordowanie boga", nazwę tą wykorzystałem ponieważ talia ta jest tak wszechstronna i potężna, że zawstydza samego boga... Mówiąc oczywiście jedynie legendarnie. Poza tym słowo to mi się niezmiernie spodobało. Brzmi wystarczająco dumnie i napuszenie by być nazwą takiej talii.

Nie jest jeszcze nawet w połowie stadium ewolucji jak się domyślam. Można w niej wykorzystać jeszcze wiele rzeczy, wypróbować różne strategie... No dobra, o tym potem.

Deicide opiera się na prostym silniku: 4 Soulswapy, 4 Cresty i 2-3 Romaneski. Gdy mamy 5 many, za pomocą Soulswapa/Cresta zamieniamy jakiegoś naszego stwora na Romaneska. Z jego efektu, który dodaje przy wejściu 4 many z top decka, mamy teraz 9 many. Używamy teraz płacąc dodanymi zasobami drugiego Soulswapa/Cresta, by zamienić Romaneska na jakiegoś potężnego Stwora.

Na razie talia wygląda następująco:

Ogolone ci.pki zrobione przez Lewego.

Nature: 19
4x Crest of Mother
3x Dandy Eggplant
3x Essence Elf
2x Faerie Life
3x Fortress Shell
4x Soulswap

Fire: 5
1x Bolshack Cross NEX
3x Hell's Scrapper
1x Searing Wave

Water: 9
1x Cyber A Irons
4x Cyber Brain
4x Energy Stream

Light: 6
4x Chief De Baula, Machine King of Mystic Light
2x Light Divine Dragon Spell Del Fin

Multi: 6
2x Bloody Shadow, Mystic Light Death
2x Zardia, Spirit of Bloody Winds
2x Romanesk, the Dragon Wizard

TOTAL: 45

Nie jest to tak skomplikowane. Najbardziej rozbudowana jest Natura, w której oprócz Soulswapów i Crestów znaleźć możemy też Essence Elfa czy Faerie Life. Te dwie karty nie tylko poprawiają tempo, Essence to stwór gotowy do zsoulswapowania na Romaneska, już nie mówiąc że jego efekt pozwala na takiego Cyber Braina w 3 turze.

Poza tym mamy Dandy Eggplanta, którego zadanie jest proste: Przetransportować Romaneska na manę. Combo będące silnikiem decku wymaga by Dragon Wizard znajdował się w manie, więc jeśli nie damy go tam normalnie, zawsze możemy użyć Dandy’ego. To jest też powód dla którego więcej niż 2 Romany nie są potrzebne - tyle w zupełności wystarczy.

Fortress Shell to naturalnie stwór do swapowania. Jest, można powiedzieć, jednym z tych głównych, gdyż użyty kilkakrotnie za pomocą Soulswapów i Crestów, staje się zabójczą maszyną rozbrajającą przeciwnka przez anihilację całej jego many.

Cross NEX i Zardia pełnią ważną rolę anty-naporową. Wprowadzony Cross nie pozostawia Rushom żadnych szans, natomiast Zardia nie tylko niszczy szeregi wroga, ale też dodaje ci dodatkową tarczę. Cross NEX to także znakomity stwór agresywny.

Irons to kolejny dupny potwór, dodatkowo pozwalający na dociąg 5 kart. Wystawiony za pomocą głównego silnika w 4 turze nie tylko staje się nasilniejszym stworem na polu, ale sprawia że odtąd nie mamy praktycznie problemu z ręką.

Delfin to nasz Finisher, gość łamiący grę. Raz wystawiony oznacza już najczęściej koniec gry, gdyż momentalnie zaczniemy atakować nie bojąc się żadnej kontry. Warto nadmienić że Del Fin, podobnie jak Queen, w Hybrydzie jest na poziomie karty z Premium Throne.

W wodzie zobaczymy masę drawu jak na tak mały deck. 4 Cybery i 4 Streamy sprawiają pewnie, że tutaj rzadko kiedy jest się na top decku. Karty w ręce powiększy także Chief De Baula, która przywróci Soulswapa lub Cresta by ponownie użyć efektu takiego Fortressa.

Obrona nie wygląda zbyt sensownie. Są 2 Bloody Shadowy, 3 Hell'sy i 1 Searing Wave. Prawdę mówiąc sądzę że to zbyt mało. Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej.

Deicide to nie jest talia na szybkie wystawianie mocnych stworów. Coś takiego nazywa się Inferno Burn i wykorzystuje combo Slash + Inferno. To tutaj to ostateczna rampa, która wynosi nas na poziom 9 man nawet w 4 turze.

Podstawową różnicą między Inferno Burnem a Deicidem jest to, że w tym drugim stwory nie są 'otrzymywane sztucznie'. Mamy potrzebną do ich normalnego wezwania ilość many, więc nic nie stoi na przeszkodzie by je ponownie wezwać. I to jest właśnie najważniejsza i największa zaleta tego świetnego decku - Że wykonanie głównego comba nie tylko daje nam świetnego stwora, przede wszystkim niesamowicie nas napędza.

Bądź co bądź, mamy w końcu 9 many, od tej pory wymiatamy farcąc Zardiami i Fortressami z top decka. To jest oczywiście powiedziane pół żartem pół serio - Mając 9 many przede wszystkim mamy masę możliwości, cała ta talia jest przecież straaasznie~ combogenna i na jednym crestowaniu się przecież nie skończy. No i Romanesk nie jest od teraz już konieczny. Możemy malizny pokroju Bronza i Emerala samymi Crestami i Soulswapami zamieniać na kolosy pokroju Zardii i Fortressa. Mana = Możliwości, a więc im więcej jednego tym więcej drugiego. W tym decku obie te rzeczy mamy w wielkiej ilości.

Jak już wspomniałem talia ta jest teraz w posiadaniu Lewego, który testuje ją przeciwko różnym deckom i ciągle ulepsza. Biorąc pod uwagę jego doświadczenie i umiejętność, Deicide może za niedługo udowodnić że ‘scalenie’ Tieru 0 i Tieru 0.5 do jednego Tieru <1, było tak naprawdę złym pomysłem.

Bo jak już wspominałem, w tym decku wiele można jeszcze umieścić. Avatar + Patrol, Bombazar, ciemność z Discardem/Infernem - Tutaj jest na to miejsce wbrew pozorom, a rezultaty może to dać o niebo lepsze. Choć na razie przeczuwam że głównym celem jest uodpornienie talii na rushe, co jest w pełni zrozumiałe.

I to jest właśnie Deicide, najprawdopodobniej najpotężniejsza talia Duel Masters i formatu Hybrydowego, a na pewno ta z największym potencjałem. Pokazuje że to co naprawdę kopie to Tempo, taki szalony wyskok w przód nie pozostawia niczemu większych szans.

Przejdźmy więc może do konkluzji całego tekstu.